*********************************************************************************
-
Karin Kurosaki, miło mi cię poznać Corrie–chan. - Młoda
shinigami przedstawiła się.
- Corrien Shiroyama, mi również miło – z reguły ostrożnej w
osądach Shiroyamie ta chamska i pyskata dziewczyna wydała się w
gruncie rzeczy godną zaufania osobą.
W
rogu sali rozmawiały ze sobą Hinamori i Rukia, po chwili podeszły
do nich Karin i Corrie.
- Corrie, jak myślisz, uda nam się wyciągnąć kogoś jeszcze? -
Karin specjalnie mówiła na tyle głośno by zwrócić na siebie
uwagę dwóch rozmawiających pań porucznik.
- Skoro uczył cię kapitan Hitsugaya, to pewnie wiesz, że o
Matsumoto nie trzeba pytać… - sugestywne spojrzenie porucznik
Kurosaki sprawiły, że brązowowłosa po chwili dodała: – a jeśli
idzie o Rukię i Momo, to długo ich kapitanowie nie dadzą się
prosić – kadetka mówiła podobnym tonem co jej nowo poznana
towarzyszka.
Corrie
rozejrzała się po sali,
szukając Hirako i Ukitake.
Pierwszy z nich rozmawiał z Kikim i Ichigo, a drugi z Wodnikiem i
kapitanem Hitsugayą.
Shiroyama odezwała się do rozmawiających pań porucznik:
- Mogę mieć do was prośbę? Przypilnowałybyście mi na chwilę
Karin, kapitan Kuchiki byłby niezadowolony,
gdybym ją zgubiła.
- Corrie-chan, jasne,
że ci ją przypilnujemy – odpowiedziały obie.
Gdy
kadetka poszła prosić kapitanów o udzielenie dnia wolnego dla
dziewczyn, te rozmawiały z nowo mianowaną porucznik.
-
Rukia-onee-chan, mam nadzieję, że twój kapitan nie będzie miał
mi tego za złe, jeśli mu cię dzisiaj ukradnę – zagadała
Kurosaki z szelmowskim uśmieszkiem.
- Chwila, chwila. Siostrzyczko? Rukia, myślałam, że ty masz tylko
brata – zdziwiła się porucznik oddziału piątego.
- Momo, jeśli o szczegóły chodzi, to Karin jest młodszą siostrą
Ichigo. Sama zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo, to się
traktujemy jak siostry. Jest trochę humorzasta i złośliwa, ale to
tylko dodaje jej uroku – Kuchiki przedstawiła przyszłą
szwagierkę przyjaciółce - a jeśli o
to chodzi,
żebyśmy z wami poszły, to z kapitanem Ukitake na pewno nie
będziesz mieć problemów. Posłałaś najlepszą osobę do
proszenia kogokolwiek o cokolwiek.
- Rukia,
wybacz, ale nie bardzo rozumiem, o co ci teraz chodzi – Karin nie
ukrywała zdumienia.
- Już ci wyjaśniamy, Kurosaki-chan – wtrąciła Momo. – Ze
względu na swój talent i ambicję Corrie jest ulubienicą prawie
całego dowództwa, a kapitan oddziału trzynastego jest tego
najlepszym przykładem.
- Kapitan Ukitake jest miły dla wszystkich i nikomu nie robi
niepotrzebnych kłopotów, ale ona jest dla niego prawie jak córka.
Nie jest w stanie jej niczego odmówić. - podsumowała fioletowooka.
- Dzięki, siostra. Jak będę czegoś potrzebowała z waszego
oddziału, to już wiem kogo ze sobą wziąć, żeby poszło szybciej
– druga porucznik dziesiątego pusciła szwagierce oko, po czym
wybuchła autentycznym, dziecięcym wręcz śmiechem.
W
tym momencie dołączyła do nich Shiroyama i całą scenę
skwitowała lekko uszczypliwym tonem:
- Widzę, Karin, że bardzo szybko się zaprzyjaźniłaś z porucznik
Hinamori i porucznik Kuchiki.
- Ty to tu mieszkasz już jakiś czas, więc nie powinno cię dziwić
co do Momo-san. Jej po prostu nie da się nie lubić. A Rukia, to ona
jest dla mnie jak starsza siostra, poza tym to narzeczona mojego
brata. - Kurosaki odpowiedziała na zaczepkę, po czym wszystkie
cztery zaczęły się śmiać.
******************************kilka
godzin później***********************************
- Dziewczyny, idę powiadomić resztę,
że dzisiaj wieczorem w ogrodzie trzynastki możemy uczcić
poszerzenie naszego grona o Karin - poinformowała Shiroyama.
- A więc to jest ta niespodzianka,
którą załatwiłaś, poza przepustką dla nas – panie porucznik
nie ukrywały zadowolenia.
- Corrie,
wiem, że do wakacji masz jeszcze tydzień. Moi Mistrzowie chcieli,
żebym pokazała możliwości Rycerzy u was w Akademii. Pokazałabyś
mi ją? Załatwiłabym wizytę na któreś z waszych poniedziałkowych
ćwiczeń i poszłybyśmy z powrotem. Spotkałybyśmy się,
powiedzmy, pod barakami dziesiątki - prosiła Kurosaki.
- W sumie dobra myśl. We dwie obskoczymy wszystkich szybciej, a wy
idźcie do Akademii - poparła ją
Momo.
- Rukia, dopilnujcie,
żeby ta zapijaczona banda nie przyniosła sake ani niczego takiego -
rzuciła
do szwagierki Karin.
- Karin-chan, co to, jakiś uraz do procentów? – złośliwie
zapytała brązowowłosa, a Kurosaki spaliła buraka. – Chwila…
nie mów… ty jesteś… nieletnia? – Corrie siliła się na
powagę, by po chwili zamilknąć pod ciskającym gromy spojrzeniem
dziewczyn.
- Rukia, za trzy godziny pole treningowe w trzynastce jest wolne czy
zajęte? - zapytała sugestywnie nowa porucznik.
- Nasz oddział ma trening, a co? - odparła Kuchiki.
-
Kto go prowadzi? Zresztą nieważne, potrzebuję wyładować
negatywne emocje i kto by to nie był, powiedz, że chętnie
przemusztruję za niego oddział - wycedziła przez zęby Kurosaki.
- Przecież w jedenastym zawsze się znajdzie ktoś chętny na
sparing – wtrąciła Shiroyama.
- Widziałaś, jaki poturbowany wrócił Ikkaku-san tydzień temu? To
jej sprawka - ucięła temat Rukia.Na samą myśl o trzecim oficerze
jedenastki wyglądającym co najmniej jak po stoczeniu walki z Chow
Neng Powwem, Shiroyamie zrobiło się jakoś słabo. Wszyscy ruszyli
w swoje strony.
**************************Akademia
Shino – Dojo************************************
- Shirowa-sensei, można zająć panu chwilę? – zaczęła Corrie.
- O co chodzi, Shiroyama? – zapytał instruktor zanjutsu.
- To w zasadzie bardziej ja mam do pana sprawę niż Corrie – do
pomieszczenia zaraz za kadetką weszła Karin.
- A pani to kto? Jakoś nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miał
z panią
przyjemność, panno… ? - Shirowa zapytał porządnie
zdezorientowany.
- Druga porucznik oddziału dziesiątego,
Karin Kurosaki -
dziewczyna przedstawiła się.
- Jakoś nie kojarzę porucznik o takim nazwisku – nauczyciel dalej
się dziwił.
- Dzisiaj było moje oficjalne mianowanie, ale ja nie o tym.
Możemy przejść do sedna? - mówiąc to, wezwała Zbroję Ryb.
Karin
wyjaśniła Shirowie sprawę z Rycerzami, następnie ustalali
szczegóły wizytacji na poniedziałkowych zajęciach. Po około
półtorej godziny spędzonej w Akademii dziewczyny ruszyły w stronę
baraków oddziału dziesiątego. W połowie drogi
natknęły
się na Kurotsuchiego.
-
Ty, dziewczyno, pójdziesz teraz ze mną! - zażądał Mayuri,
wskazując na porucznik dziesiątki.
- Tobie się chyba w tym niebieskim łbie poprzewracało, nie masz
nade
mną władzy. Tę mają jedynie kapitan Hitsugaya i generał Yamamoto
- odpyskowała czarnowłosa.
- Władzy
może i nie mam, ale inne środki, żeby cię zmusić to i owszem –
mówiąc to, szaleniec złapał dziewczynę za ramię.
- Uwierz na słowo, mój wygląd jest bardzo mylący. Nawet jeśli
wyglądam słodko i niewinnie, to potrafię być bardzo nieprzyjemna.
Albo zaraz odejdziesz w swoją stronę, albo odeślę cię w czułe
objęcia kapitan Unohany - zagroziła Karin.
- Co ty mi możesz zrobić, kruszyno? - roześmiał się
niebieskowłosy kapitan.
Wyśmiewanie
się z Karin, kiedy nie miała jeszcze mocy, już było głupim
pomysłem, lecz teraz kiedy posiada moc i to nie byle jaką, można
taki czyn porównać do zabawy zapałkami w składzie z materiałami
wybuchowymi. Jej oczy rozbłysły złotym blaskiem, a mieszanka
krwistoczerwonego Reiatsu i złotego Cosmo eksplodowała. Kurosaki
podniosła Kurotsuchiego za brodę i wysyczała:
- Teraz cię tylko uszkodzę i zwiążę, ale powiedz na mój temat
jeszcze chociaż słowo,
to nie będę taka milutka, gdybyś
znów próbował to ZDECHNIESZ!
- wyrzuciła zdezorientowanego kapitana wysoko w górę, wycelowała
w jego stronę rękę ułożoną jak do zaklęcia byakurai i
wyszeptała:
- Hiyashinsu
no same (Hiacynt rekina)!
Kwiaty
zadające obrażenia jak od ugryzień uderzyły w swój cel z
prędkością światła. Mayuri cały ranny z łoskotem przywalił w
chodnik. Gdy naukowiec próbował się podnieść, Karin
błyskawicznie się znalazła koło niego i zarecytowała:
- Bakudo # 99 wersja 2: Bankin Shokyoku: Shiryū Nikyoku: Hyakurensan
Shūkyoku: Bankin Taihō. Mam nadzieję że będziesz wiedział, że
ze mną się nie zadziera, nie narażając się na ryzyko. Corrie,
powiadomisz kogoś z czwórki, ja jeszcze aż tak nie znam
wszystkich, by wiedzieć, jak naprowadzić piekielnego motyla.
Po całym zdarzeniu dziewczyny zaraz przebyly resztę drogi w shumpo
do baraków dziesiątki, pod którymi poza Rukią i Momo stał
zdenerwowany Toshiro. Kapitan, gdy tylko je zobaczył, od razu pytał
o wybuch energii, który miał miejsce kilka chwil wcześniej. Po
zdaniu relacji nastąpiły przygotowania do przyjęcia w trzynastce.
Matsumoto przez dłuższy czas próbowała przekonać Karin, by
pozwoliła jej zabrać chociaż jedną, maleńką flaszkę sake. Po
nastej próbie Corrie opowiedziała jej zdarzenie z kapitanem
dwunastki, zaznaczając, że jeśli nie zamierza posmakować jej
złości, to lepiej niech przestanie.
Impreza
mimo że bezalkoholowa okazała się być całkiem udana, co zdziwiło
stałych bywalców mocno zakrapianych spotkań organizowanych przez
Matsumoto i Hisagiego. Jedyna osobą która mimo pozorów dobrej
zabawy wcale nie miała do śmiechu była Corrie. Dalej mocno
przeżywała śmierć najlepszej przyjaciółki, jednak starała się
trzymać. Nie dla siebie, dla niej – jednak nawet najdoskonalsze
maski nie ukryją wszystkiego, nawet najlepsza bariera w końcu
pęknie. Taki moment miał wkrótce nadejść.
CDN