W
Palaestrze od dłuższego czasu było bardzo spokojnie i nic nie
wskazywało na to by miało się to zmienić. Przed dalszą drogą do
sanktuarium shinigami musieli spędzić tu kilka dni. Było to
niezbędne ze względu na uszkodzenia Zbroi Ryb, w normalnych
warunkach naprawy zajęły by Kikiemu kilka, co najwyżej kilkanaście
godzin. Tym razem jednak Uszkodzenia okazały się na tyle poważne
że Baran pracował nieprzerwanie od czterech dni.
Karin
szla właśnie sprawdzić jak przebiegają naprawy. Dziewczynie do
teraz utkwił w pamięci obraz Kikiego który oniemiał na prawie pół
godziny gdy zobaczył złotą zbroję roztrzaskaną na kawałeczki.
Gdy doszła do kwater Barana, dowiedziała się że naprawa jej zbroi
powoli dobiega końca. Wychodząc natknęła się na dziewczyny
które spotkali pierwszego dnia u wejścia do Akademii. Były
zdyszane, wyraźnie było widać że biegły tutaj zwołując
wszystkich, gdyż zamieszanie które teraz panowało w około
ewidentnie było dziełem ostatnich kilku chwil.
-
Vipera, co się dzieje? Co to za rejwach? - Karin spytała Rycerz
Węża gdy tylko ta złapała oddech.
-
Mściciele u bram! - odpowiedziała lakonicznie zapytana, po czym
ruszyły dalej.
Karin
nie wiele myśląc wyciągnęła komunikator i zameldowała:
-
Tu porucznik Kurosaki. Proszę o autoryzację do zwolnienia Gentei
Kaijo dla: Shunsui Kyoraku, Kuchiki Byakuya, Toshiro Hitsugaya, Rukia
Kurosaki i Karin Kurosaki. Mamy atak Mścicieli.
-
Przyjąłem! Przyznam autoryzację najszybciej jak się da. -
odpowiedział głos w słuchawce.
W
Palaestrze była tylko jedna droga pozwalająca na otwarty atak na
fortecę: - most przez jezioro. W mgnieniu oka Karin znalazła się
na zwieńczeniu bramy, która zamykała dostęp do wnętrza Akademii.
Przez
przeprawę szło bardzo wielu mścicieli. Zdecydowana większość z
nich nie była nawet Mścicielami Cienia. Zwykli żołnierze, ale i
tak stanowili dość wielkie utrapienie ze względu na swoją liczbę.
W końcu dostrzeżono dowodzącego atakiem Był to Tenebris
Basquiesta. Ten sam który półtora miesiąca wcześniej poważnie
ranił Karin i omal nie zniszczył jej zbroi. Gdy tylko dziewczyna go
zobaczyła, machnięciem ręki przywołała deszcz demonicznych róż
unicestwiając tym samym wszystkich przeciwników nie będących
przynajmniej Mścicielami Mroku. Efektem tej fali złości było
pozostawienie na placu boju maksymalnie dziesięciu będących
zdolnych do walki po stronie wroga. Emanując szkarłatnym Reiatsu i
złotym Cosmo ta drobna czarno włosa osóbka założyła maskę
Hollowa, by następnie zawołać: Basquiesta! Jesteś mój!
Gdy tylko
zeskoczyła z muru usłyszała w odbiorniku: Gentei Kaijo –
autoryzacja przyznana. Jej zbroja miała być gotowa dopiero za
jakieś dziesięć minut, więc bez namysłu i ochoty na zbędne
droczenie pozbyła się limitu i zawołała: BANKAI! Konjiki ryū no
Shinsei shogun!
Za
dziewczyną zaczął się materializować wielki humanoidalny smok o
złotej łusce, Odziany w szkarłatną samurajską zbroje a w rękach
trzymał coś pomiędzy naginatą a quan-dao.
Wszyscy
shinigami którzy do tej pory stali na murze, cofnęli się o krok i
pobledli w akcie rozpaczy i przerażenia. Drobna porucznik dziesiątki
już bez bankai była straszna, gdyż jej niewyobrażalna energia
napawała panicznym lękiem nawet samego Kapitana Kenpachiego a
wszystkich poniżej piątego oficera jej atak złości mógł
przyprawić o kilkudniowy pobyt pod czujnym okiem oddziału
czwartego. W Seireitei złośliwcy z poczuciem humoru wstawiali w
słowniku pod hasłem „demon” jej zdjęcie. Teraz po osiągnięciu
bankai ten strach jeszcze się wzmocnił, a dla kapitanów było
jasnym że teraz w razie jakich kolwiek rotacji na stanowiskach
kapitańskich ona będzie pewniakiem.
C.D.N