*************************************************
Minął
już miesiąc od wesela Kurosakich. Nad Santorini wstawał właśnie
ranek, gdy do drzwi domu młodego małżeństwa zapukała dość
spora grupka ludzi. Zniesmaczony tak wczesną pobudką Ichigo zszedł
zobaczyć „kogo diabli nadali'.
-
Ichigo, aleś się urządził. Gadaj gdzie jest moja bratowa. - Karin
bezceremonialnie wparowała do domu brata.
-
Tak siostrzyczko, naprawdę miło cię widzieć. Co was sprowadza w
nasze progi o tak nieludzkiej porze? - zironizował
pomarańczowo-włosy
-
Za jakąś godzinę ma tu być Eden. Umówiliśmy się że poprowadzi
nas z tond. Najpierw odprowadzimy shinigami którzy mają odbyć
trening do akademii w Palaestrze, potem z tam tond już do
Sanktuarium. - Wyjaśnił Toshiro który jako przewodniczący służb
dyplomatycznych musiał tu być.
-
Czujcie się jak u siebie. Ja idę obudzić Rukię i jak się
ogarniemy to zejdziemy. - oznajmił starszy Kurosaki idąc w stronę
schodów.
**********************
Następnego dnia **********************
Szli
przez gęsty las w górach Peloponezu, shinigami mający odbyć
trening w Palaestrze byli bardzo niezadowoleni. Fakt że nie znali
dokładnej lokalizacji uniemożliwiał skorzystanie z senkaimonu.
Zniecierpliwieni zaczynali marudzić:
-
Kapitanie, jak daleko jeszcze do tej całej Palaestry? - pytał już
po raz któryś niższy oficer z piątki. Od odpowiedzi Hitsugayę
uratował Eden, gdy stanął na szczycie wzgórza oznajmił:
-
Za tamtą górą – wskazując na drugą stronę kotliny przed nimi.
Odpowiedział mu przeciągły jęk
Droga
wlokła się niemiłosiernie, a ciężki teren potęgował zmęczenie
piechurów. Gdy przeszli wskazane wzniesienie, ich oczom ukazała się
dolina porośnięta lasem i gajem oliwnym, a między drzewami
widniały ruiny budowli które prawdopodobnie pamiętały erę mitów.
Pośrodku doliny było wielkie jezioro, aktualnie zasnute mgłą.
Niczego nie spodziewających się shinigami doszedł stłumiony
wiatrem głos, najprawdopodobniej wołający nazwę jakiegoś ataku.
U stóp Ichigo wbiły się zielono niebieskie kolce.
-
Kimkolwiek jesteś, wyjdź! - Zawołał głosem nie znoszącym
sprzeciwu zaatakowany.
-
Kim że jesteś, aby mi rozkazywać? - usłyszał w odpowiedzi z
koron drzew.
-
Ichigo Kurosaki, Rycerz Raka! - Rudy zawołał butnie.
-
Tutaj słowa nie wiele znaczą. Udowodnij! - Złośliwy dziewczęcy
głosik dalej z niego szydził, co chwila z innego miejsca.
-
Rozezu no Akuma! - jedna
celna róża Karin wystarczyła by strącić złośliwą osóbkę z
drzewa.
Pod
nogi towarzystwa z Seireitei spadła dziewczyna rycerz. Dziewczyna,
gdyż one muszą nosić maski. Owa złośnica miała około metra
siedemdziesiąt wzrostu i długie włosy koloru kasztanowego. Miała
na sobie czerwoną zbroję z zielonymi wzorami której ochrona głowy
przypominała rozdziawiony pysk węża.
-
Kim jesteś i dlaczego nas zaatakowałaś? - Swoim lodowatym tonem
Toshiro przerwał milczenie.
-
Vipera, Brązowa Rycerz Węża. Kim wy jesteście, i przede wszystkim
kim ONA jest (wskazała na Karin) jestem najszybsza wśród srebrnych
rycerzy i jeszcze nikt mnie nie trafił w ruchu. - Przedstawiła się
zdegustowana dziewczyna.
-
Jestem Karin Kurosaki, porucznik dziesiątej dywizji w Sereitei i
Złota Rycerz Ryb. - czarnowłosa przedstawiła się o głowę
wyższej dziewczynie bardzo sztywno i formalnie.
-
Jak już mówiłam temu rudemu, słowa tu wiele nie pomogą,
udowodnijcie. Zaatakowałam was, bo to mój obowiązek jako
strażniczki. - odgryzła się szatynka.
-
Ja ci nic nie udowodnię, gdyż moja zbroja jest poważnie
uszkodzona. - Karin kontynuowała sprzeczkę.
Zdenerwowany
zachowaniem strażniczki Ichigo wezwał swoją zbroję.
-
Siostra weź przystopuj! Takie zachowanie uwłacza tobie jako
porucznikowi i złotemu rycerzowi. - sarknął zastępczy, modląc
się o to by nie było koniecznym sięganie po rozwiązania siłowe.
-
Dobra z tym złotym rycerzem nie oszukiwałeś. Jednak dalej nie wiem
co to za jedni? - Vipera dała za wygraną i zapytała o całą
resztę wskazując rękom na pozostałych bogów śmierci.
-
Oni? Przedstawię ci tylko najważniejszych, reszta to shinigami
którzy zostali wybrani do programu treningowego który dla Seireitei
i Sanktuarium opracowali Baran Kiki i Wodnik Hyoga. - rozpoczął
przedstawianie Ichigo. - Moją siostrę już znasz, dałyście razem
piękny pokaz. Ten białowłosy i chłodny w obyciu to Toshiro
Hitsugaya, Kapitan dziesiątej dywizji i szef służb
dyplomatycznych, a od niedawna także Rycerz Kryształu. Obok mnie
stoi porucznik trzynastego oddziału i moja żona, Rukia Kurosaki
Rycerz Łabędzia. Tamci w białych płaszczach to Kapitanowie
Kuchiki i Kyoraku, mają w Palaestrze poszukać osób nadających się
na szkolenie w Shino - Rudzielec pokazywał przedstawianych, a ci
którzy mieli zbroje zakładali je. Gdy mówił o Rukii szatynka nie
mogła uwierzyć własnym oczom jak dla niej Fioletowo-oka wyglądała
jak dziecko.
-
Mówisz ze ona ma uszkodzoną zbroje i dlatego jej nie założy?
Żaden problem Mistrz Kiki właśnie wizytuje naszą akademię która
jest na tamtej wyspie – Do tej pory złośliwa strażniczka
rozwiała mgły na jeziorze. - Jeśli jednak on nie potwierdzi waszej
wersji będziemy mieli piękny pokaz Wojny Tysiąca Dni.
Znaczące
spojrzenie Edena, który wyłonił się z tłumu sprawiło że „Żmii”
odechciało się już psot do końca tygodnia. Robiąc kwaśną minę
pokazała delegatom drogę ku kładce prowadzącej do akademii na
wyspie, tam przekazała ich swojej siostrze - Brązowej Rycerz
Feniksa, Eleonorze. W odróżnieniu od siostry, druga z szatynek była
ciepła i uprzejma, mimo to była stanowcza i w razie potrzeby
niebezpieczna.
Akademia
Rycerzy mieści się w wielkiej warowni na środku jeziora,
dyrektorem jest zawsze któryś złoty rycerz. Nim wyruszyli w dalszą
drogę poczekali kilka dni by Kiki mógł naprawić zbroję Ryb.
***********CDN**************