poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział XVII

Światło z poszczególnych gwiazd konstelacji skupiło na wyciągnięcie ręki Corrie, formując srebrno-niebieski klejnot docięty jak niewielki diadem.
- Co to ma być? Co to za klejnot przede mną? - dziwiła się kadetka.
- To zapieczętowana zbroja. Więcej nie potrzebujemy. Możemy przeprowadzić odpieczętowanie już teraz, ale to cię dość mocno zmęczy - poinformowała Karin. – Kadeci, dalszą część zajęć przeprowadzicie już pod okiem senseia.
- Proszę, mów, co mam robić, chcę odpieczętować ją już teraz - zapał Shiroyamy „powodował powódź”.
- Zabierz ten klejnot, pójdziemy gdzieś, gdzie będziemy mogli go odpieczętować w spokoju. Lepiej, żeby był przy tym Hyoga, ja musiałam szkolić się w panowaniu nad energią jakieś dwa miesiące i to szalenie intensywnie. Uprzedzę twoje pytanie, to dlatego, że moja moc jest tak absurdalnie wielka, że bez odpowiedniego opanowania narobiłabym szkód – Karin ostudziła przyjaciółkę.
********************w tym samym czasie poza ringiem *********************
- N-n-niemożliwe! Niech mnie ktoś uszczypnie! Spodziewałem się w tej akademii zdolnej młodzieży, ale nie podejrzewałem, że ktoś przebudzi zbroję już na próbie – wyjąkał Hyoga.
- Co cię tak zaskoczyło? - zapytał Toshiro, który w tej chwili nie prowadził żadnego sparingu.
- Ta kadetka. Uznałem, że jeżeli znajdę kogoś godnego Spiżowej Zbroi, będzie dobrze na początek. Ta dziewczyna to nieoszlifowany diament, już teraz jest godna Srebra, a jeśli nad nią popracować, to może mierzyć w Złoto, a nawet ośmieliłbym się zaryzykować stwierdzenie, że może się pokusić o więcej - zwykle oszczędny w słowach Rosjanin nie potrafił wyrazić swojego zdumienia.
- O więcej? Czegoś tu nie rozumiem. Przecież mówiłeś, że w Sanktuarium nie ma wyższej rangi niż złoty rycerz - Hitsugaya drążył temat.
- W normalnych warunkach to prawda. Jednakże Rycerz o bardzo wielkiej energii i sile woli może osiągnąć więcej. Jest to coś w rodzaju błogosławieństwa za zasługi, zapał i determinację. Wtedy taką zbroję nazywamy Kamui, są równe tym, które noszą bogowie – wyjaśnił Wodnik.
- O tak! Czego jak czego, ale determinacji to im odmówić nie można. Nie zdziwię się, jeśli obie będą celować w Kamui - skomentował białowłosy. – Hej, Hyoga, ostatnio strasznie zaniedbałem moje relacje z Karin, skoczę po Ichigo, Rukię i Kikiego, niech teraz oni się tym zajmą, a ty zajmiesz się planem treningowym dla Shiroyamy. Co ty na to? - po chwili dodał.
- W porządku. W zasadzie to też jest lodowa zbroja, więc będzie trenować razem z tobą i Rukią. Treningu nigdy za mało - skwitował zapytany.
******************** kilkanaście minut później****************************
Gdy dziewczyny skończyły rozmowę o zbroi, podeszły do Wodnika. Chwilę później pojawili się koło nich Rukia z Ichigo oraz Kiki i Toshiro.
- Hyoga, jeśli potrzebujesz jakiegoś pola treningowego, żeby wyjaśnić Corrien, jak kontrolować Cosmo, to skorzystaj z pola dziesiątej dywizji, a jakbyś czegoś potrzebował, poproś o pomoc Rangiku. Ja z Karin dostaliśmy patrol w południowym Rukongai - oznajmił Hitsugaya.
- Dobrze, spotykamy się wieczorem w dziesiątce - odpowiedziała chórem reszta, po czym wszyscy udali się w swoich kierunkach.
Słowem wyjaśnienia: Gdy Toshiro szedł po Rukię i resztę, spotkał w połowie drogi między Dziewiątką i Dziesiątką rozmawiających Matsumoto i Hisagiego. Trochę się wkurzył, że jego podwładna marnuje czas, ale postanowił dać jej szansę na zrehabilitowanie się. W swoich planach potrzebował także Shuuheia, który uchodził za najlepszego kucharza–amatora w całym Gotei. Po załatwieniu wszystkiego z kapitanem Mugurumą, wtajemniczył „pijacką dwójkę gołąbków” w swój plan, który sprowadzał się do tego, że porucznik dziewiątki miał mu przygotować romantyczny piknik dla dwojga na wzgórzu Sokyoku na popołudnie, a Rangiku miała zapobiegać kręceniu się tam kogokolwiek.
Ostatnie okręgi Rukongai nigdy nie należały do przyjemnych. Wraz z odległością od Seireitei wzrastała przestępczość i bieda, a wraz z nimi szanse na spotkanie pustych. Zostały jakieś 2 godziny do niespodzianki szykowanej przez Toshiro dla Karin, gdy nagle z prawie bezchmurnego nieba zaczął lać deszcz, a w otaczającym ich lesie dało się wyczuć kilka naprawdę potężnych, ale zarazem agresywnych aur. To co się pojawiło wyglądało jak połączenie Arrancara i Rycerza w liczbie dwóch, a następnych tylu było połączeniem Quincych i Rycerzy, przedstawili się jako Mściciele Nemezis. Ten, który emanował najsilniejszą mocą, powiedział:
- Mamy was przetestować, shinigami. Mimo wszystko nawet „zemsta” ma swoje prawa, będziemy walczyć pojedynczo. - po czym, wskazując palcem na Hitsugayę, powiedział: – Ty w haori, walczysz ze mną, Amfitryta, zajmij się dziewczyną.
- Skoro chcecie walki, dobrze, ale z łaski swojej byście się przedstawili. Ja co prawda wiem, jak się nazywa moja przeciwniczka, ale co z resztą komitetu powitalnego z ekipy „Nemezis – problemy sp. z o.o.” - sarkastycznie upomniała go Karin.
- Gdzie moje maniery, ojou-chan. - zironizował przywódca bandy. – Ja jestem Beowulf, Mściciel mroku Azgardu, Amfitryta jest Mścicielem cienia Atlantydy, z mojej prawej są jeszcze Romulus i Penelopa Mściciele cienia Rzymu.
- Ja jestem Kapitan Toshiro Hitsugaya, a po mojej prawej jest Porucznik Karin Kurosaki. Jednak jednej sprawy dalej nie rozumiem – o co chodzi z tym Rzymem, Atlantydą i Azgardem? - odpowiedział białowłosy.
- Jeśli wiesz, to powtórzę, a jeśli nie, to się dowiedz, że Nemezis jest boginią zemsty. My, Mściciele, rekrutujemy się z tych wszystkich, którzy mogą mieć jakieś zadawnione urazy do Sanktuarium lub Gotei 13. Czyli są między nami Quincy, Menosi wszystkich kategorii, którzy pod wpływem mocy naszej pani stali się Arrancarami, oraz ludzie z wszystkich nacji, jakie walczyły z tym wcieleniem Ateny - odpowiedziała Amfitryta, po czym zaczęła się naśmiewać ze swojej przeciwniczki: – Ta smarkula to twoja porucznik, za co dostała stanowisko, bo nie wierzę, że za umiejętności? Dała ci dupy czy jak?
Do tej pory Toshiro odczuł zdenerwowanie swojej dziewczyny tylko echem, gdy ta „upominała” Kurotsuchiego, jednak teraz ujrzał najprawdziwszą białą furię tej drobnej osóbki. Jej rozedrgana mieszanka energii była już tak gęsta, iż nawet jemu było już ciężko oddychać. Po czym usłyszał tylko:
- Toshiro, proszę cofnij się! - mówiąc to, wyciągała lewy miecz, a prawą ręką zakładała maskę pustego.
Komenda shikai, którą wypowiedziała, dobitnie uświadomiła mu, że cofnięcie się będzie najlepszym, co może zrobić:
- Anata no tsume ga kaihi-chi o kantsū shi, anata no o wa maunten o sumasshu shimashou! Riri no ryu-hime!
Gdy „smocze szpony” pojawiły się już na swoim miejscu, Kurosaki musiała jeszcze postawić kropkę nad ”i”, zakładając zbroję ryb.
- Ja po prostu nie wierzę. Widzę, że mamy braki w informacjach. Nie dość, że shinigami, to na dobitkę rycerz i to jeszcze złoty. Jeśli wyjdziemy z tego cali, to Amfitryta masz przerąbane, a jeśli wyjdziemy połamani, to ci jeszcze poprawię... - tyle zdążyli powiedzieć Romulus i Penelopa (Quincy) zanim otrzymali cięcia, które ich ogłuszyły.
- Hado 88 – Hiryu Gekizoku Shinten Raiho – zaklęcie wypowiedziane przez porucznik o mały włos poważnie raniłoby Beowulfa, gdyż ten w ostatniej chwili uskoczył, po czym kontratakował grand rey cero.
- Cero del dragon imperial! - splatając smocze szpony, Karin wystrzeliła cero o złotym kolorze i czerwonej poświacie, które przybrało kształt lecącego azjatyckiego smoka.
Cero mściciela zostało zneutralizowane, a on sam otrzymał obrażenia od wybuchu.
- Amfitryta! Bez Resurection będzie z nami krucho – zawołał Arrancar – wielkolud.
- Że też musisz mieć rację, ta smarkula przyprawia mnie o ból głowy. - warknęła arrancarka: - Megasamete taifu*! Bentesikyme**! – wypowiedziała komendę, po czym jej skóra pokryła się rybią łuską w kolorze wzburzonego oceanu, a jej włosy zmieniły się w przeróżne wodorosty, jej pancerz jako, że nawiązywał do łusek marynarzy Posejdona, taką też miał fakturę.
Beowulf zaś nakazał:
- Kyofu o okonau***!Grendel**** – na skutek czego gwałtownie zwiększył swoją masę mięśniową, skóra stwardniała jeszcze bardziej, twarz zmieniła się w pysk niedźwiedzia i wyrosły mu rogi, całość jeszcze zwieńczyło gęste szare futro. Zbroja jak wszystkie Azgardzkie wyobrażała jakąś bestię z mitologii nordyckiej.
Gdy Arrancarzy – mściciele uwolnili resurection, Kurosaki wybuchła śmiechem. Dzięki prędkości światła złotego rycerza zaczęła atakować wciąż przytomną dwójkę w szaleńczym tempie, w ten sposób po kilku chwilach na nogach pozostał już tylko Beowulf, który widząc, że dzieli go od przeciwniczki przepaść w poziomach, zaczął rozważać odwrót. Karin, której przeszła ochota na zabawę, posłała w przeciwnika salwę rekinich hiacyntów, zakończyła sprawę, zmuszając ową szajkę do odwrotu.
Po tym ujawnieniu się wroga Toshiro musiał przez jakieś pół godziny uspokajać ukochaną, żeby nie narobiła problemów w gęściej zaludnionych obszarach Rukongai, po czym ruszyli w stronę Seireitei.
Idąc w stronę Dworu Czystych Dusz, szli tak, aby wrócić przez wzgórze Sokyoku, gdzie czekał na nich kosz piknikowy pilnowany przez Hisagiego, który widząc, że już idą, błyskawicznie się ulotnił. Karin, widząc kosz i uciekającego Shuuheia, spojrzała znacząco na Hitsugayę, w podobny sposób patrzyła na niego, gdy tłumaczył jej, że wcielono ją do dziesiątego oddziału. Widząc „to” spojrzenie, Shiro zapytał:
- No co, przecież wiesz, że mi się podobasz? Nie znam się na sytuacjach sprzyjających zakochanym. Chciałem, żeby to wszystko było odpowiednio przygotowane, to wciągnąłem w to naszego „specjalistę”. - wyznał białowłosy.
- To, żeby ułatwić życie „panu specjaliście”, wymyśliłeś patrol? - Karin-chan ciągnęła za język.
- Patrol to był oficjalny rozkaz, ale po trochu spadł mi jak z nieba - odpowiedział Toshiro z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
Po chwili przyciągnął dziewczynę do siebie i pocałował ją, długo, zachłannie i namiętnie. Lekko zszokowana śmiałością chłopaka porucznik pokryła się dorodnym rumieńcem.
Toshiro i Karin spędzili kilka godzin, rozmawiając o wszystkim i o niczym, ciesząc się swoim towarzystwem. Napawali się każdą chwilą, gdyż zdawali sobie sprawę, że wydarzenia sprzed kilku godzin mogą być w przyszłości bardzo brzemienne w skutki.
Prosto ze wzgórza udali się na tereny dziesiątki, gdzie czekała już na nich reszta ekipy. Gdy tylko weszli, Ichigo, który trzymał Rukię na kolanach, zapytał o patrol.
- Ogólnie to szykują się kłopoty - odparł Hitsugaya, gdy tylko to powiedział, zaraz wszyscy chcieli wiedzieć więcej.
- Co przez to rozumiesz? - zapytał Kiki.
- A to że spotkaliśmy czwórkę wrogów. Przedstawili się jako Mściciele Nemezis. Nie są to tylko zwykli ludzie, są to też Quincy i Arrankarzy którzy pod flagą bogini Nemezis postanowili się zmierzyć zarówno z Seireitei jak i z Sanktuarium. Pozwólcie, że wyprzedzę wasze pytanie, czy mają jakieś zbroje, otóż tak, mają – zbroje będące podobnych typów jak te, z których właścicielami już walczyliście – zwrócił się do Barana i Wodnika.
- No to teraz przygotowania ruszą pełną parą zarówno tutaj jak i u nas – skwitował Hyoga. - Wyślę wiadomości do Wielkiego Mistrza, wy poruszcie temat u Generała, ale najpierw niech Corrie odpieczętuje swoją zbroję – powiedział Baran.
Po tych słowach wszyscy przygotowali się do Rytuału, przez założenie swoich zbroi i udali się na plac treningowy, aby tam go przeprowadzić. Jako że dziewczyna nie nosiła biżuterii na co dzień, ani nie posiadała odznaki ani przedstawiciela shinigami ani tej porucznika, odpieczętowano ją przez sprzężenie z Zanpakutou. Po odpieczętowaniu zbroi wszyscy pogratulowali Shiroyamie i udali się spać, gdyż czekała na nich ciężka praca w związku z pojawieniem się wroga.




* - Megasamete taifu – zbudź sztorm/ tajfun
** - Bentesikyme – bogini z mitologii greckiej, córka Posejdona i Amfitryty. Uosabiała straszną, okrutną stronę morza taką jak sztormy
*** - Kyofu o okonau – czyń grozę
**** - Grendel – potwór z skandynawskiego eposu heroicznego, pokonany przez Beowulfa