sobota, 20 lutego 2016

ROZDZIAŁ XXVII - Sanktuarium

Bitwa w obronie Palaestry była niezwykle trudna i zacięta. Nie obyło się bez rannych, ale na szczęście nikt nie zginął. W czasie gdy porucznik Kurosaki zajmowała się najgroźniejszym z przeciwników – Tenebrisem Basquiestą, Ichigo i Kapitanowie zajęli się resztą mścicieli. Jak zwykle gdy tylko zaczęło się robić zbyt gorąco Negacion ewakuowało niedobitków.


****************** przemyślenia Basquiesty ************************
K***a!!! Jak to możliwe, że ta smarkula w przeciągu kilku tygodni tak się wzmocniła?
Po naszej ostatniej walce, ja zeskrobywali z podłogi, ledwie żywą; a jej zbroi szukali po całej prefekturze z lupami i pęsetami! Teraz nie dość że walczyła bez zbroi, to jeszcze udało jej się zremisować. Jak by tego było mało, to ma mała jędza opanowała Bankai – Ale jak?
Nawet jeśli nie pokazała pełnego potencjału swojego miecza, to na osiągniecie Bankai trzeba dekady od poznania shi-kai i to przy dobrych wiatrach, a do jego pełnego opanowania następnego półwiecza. Coś mi tu śmierdzi i to cholernie!
********************** perspektywa Shinigamich*******************


Po odparciu oblężenia Kiki postanowił udać się do sanktuarium razem z delegacją z Seireitei.
Po przybyciu na miejsce, przed wejściem do dwunastu pałaców zodiaku czekała na nich niespodzianka w stylu tej z Palaestry – nadpobudliwi strażnicy. Jako że baran poszedł poinformować Wielkiego Mistrza o przybyciu delegacji, a strażnicy nie wiedzieli o dyplomatach i nie znali nowych rycerzy to nieporozumienie było nieuniknione.
- Rozan, Sho ryū ha! - Usłyszeli wartowników. Około dwudziestokilkuletnią kobietę i chłopaka w wieku około lat osiemnastu.
- Soten ni zase! Hyorinmaru! - Hitsugaya sparował obydwa ataki jednocześnie.
Gdy pył po kolizji ataków opadł, padło pytanie: Kim jesteście? Ze strony shinigami pytała Karin, a wartowników chłopak, który zaraz dodał: że weszliście do świątyni bez żadnego rycerza mówcie pierwsi .
- Ryuho! A mnie nie zauważyłeś? - huknął Orion wychodząc zza kapitanów Kyoraku i Kuchikiego.
- Eden, co to za jedni? - tym razem odezwała się kobieta
- Ehh, Paradox! To są dyplomaci z Seireitei. - odpowiedział platynowo-włosy rycerz.
- Ale gafa! - mruknął Ryuho robiąc facepalma.
- Nasza wina! - powiedziała Paradox wdzięcząc się do Kuchikiego.
A Paradox miała czym się wdzięczyć, była to wysoka brunetka z błękitnymi pasemkami ( taka fryzura jej została po tym, gdy siostra pomogła się jej pozbyć rozdwojenia jaźni) hojnie obdarzona przez naturę.
- Mimo to i tak wypadało by się przedstawić – powiedział Kyoraku.
Jako że shinigami dużą rolę przykładają do rang przedstawiali się z malejącym starszeństwem, jednakże tym razem że większość z nich miała zbroje to je traktowano jako rangi, więc kolejność szła trochę inaczej niż zwykle.
- Karin Kurosaki, Złota rycerz ryb oraz porucznik w dziesiątym oddziale Gotei 13 – Ranga dziewczyny wprawiła strażników w osłupienie. Paradox już chciała coś dodać od siebie, gdy przez przyzwanie zbroi przez dziewczynę została bez słowa.
Tak sprawa wyglądała do końca. Gdy goście z Gotei skończyli się przedstawiać ciekawość rycerza smoka osiągnęła limit i musiał się zapytać:
- Na wasze siedem osób naliczyłem trzech o nazwisku Kurosaki. Czy bycie Shinigami to jakiś Interes rodzinny?
- Ty się Ryuho o to nie pytaj, bo ciebie można by spytać o to samo, przecież twój ojciec to Złoty Rycerz Wagi. - Dociął mu Eden
Rukia, Ichigo i Karin spojrzeli po sobie, po czym wybuchnęli perlistym śmiechem, po chwili Pomarańczowo-włosy odpowiedział Smokowi:
- Można powiedzieć że prawie zgadłeś. Karin to moja siostra, a Rukia jest moją żoną.
Dwójka która strzegła wejścia do Pałaców Zodiaku została stać z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczyma
Po kilku minutach marszu po dość stromych schodach dotarli do Pałacu Barana, przed którym czekał na nich Kiki. Razem z nim udali się do pałacu w którym urzędowali Atena i Wielki Mistrz. W sali audiencyjnej czekali pozostali złoci rycerze. Nie znaleziono jeszcze następców dla Skorpiona i Koziorożca. Po omówieniu spraw jakie Przyniesiono z Seireitei i przedstawieniu nowych rycerzy reszcie Atena poprosiła Rukię, by ta została z nią na słówko po zebraniu. Gdy wszyscy wyszli chabrowo-oka zapytała:
- Zostałam jak pani prosiła. Jakie to sprawy wymagają rozmowy w cztery oczy?
- Nie mogę ci pozwolić walczyć, szczególnie w twoim aktualnym stanie. - dziewczyna usłyszała cichą, acz stanowczą odpowiedź.
- Proszę wybaczyć, ale nie rozumiem. - Rukia nie ukrywała zdumienia.
- Pole bitwy to nie miejsce dla ciężarnej. - Atena już nie owijała w bawełnę.
- Jakim cudem? Mężatka jestem dopiero miesiąc. - Rukia dziwiła się na głos .
- To wystarczyło. Stało się to dokładnie w noc poślubną. - Te słowa rozwiały resztki złudzeń i czcze nadzieje młodej shinigami. - Radzę ci żebyś znalazła sobie jakieś bezpieczniejsze zajęcie, jak zajmowanie się rannymi i cywilami, lub udaj się z rycerzami którzy wyjadą do Soul Society żeby pomagać w ich szkoleniu.
- Oczywiście, tak zrobię. - po tych słowach Rukia ukłoniła się i wyszła.
Na schodach do pałacu czekali na nią wszyscy z Gotei.
- Rukia co się stało, Wyglądasz jak byś co najmniej ducha zobaczyła. - Karin starała się zażartować , i poprawić nastrój bratowej.
- Dostałam polecenie żeby wrócić do Seireitei. Atena stwierdziła że nadchodzące bitwy to nie miejsce dla dziewczyny w moim stanie zdrowia. - chabrowo-oka szybko skomentowała pogawędkę.
- Rukia, kochanie. Jesteś chora? - Ichigo wyraźnie się zmartwił
- Nie pacanie, ale ktoś kto zakosił ci wszystkie gumy to zmalował nam piękny prezent ślubny. - Wszyscy zgromadzeni zrobili miny niewiniątek.
- Rukia jeszcze raz, ale wolniej. - Ichigo jeszcze nie otrząsnął się z szoku.
Karin, powstrzymała bratową znakiem ręki, przed strzępieniem sobie języka. Przyłoiwszy dość mocno bratu w „zakuty łeb” zawołała: Ichigo, cymbale! Rukia ci tu próbuje powiedzieć że zostaniesz ojcem, a znając życie Byakuya i ojciec maczali w tym palce że u was w domu i na całym Santorini nie było ani jednej prezerwatywy. Chociaż idę o zakład że ty byłeś tak podochocony że nawet nie szukałeś.
Po tyradzie siostry pomarańczowo-włosy zrobił się czerwony ze wstydu, a Rukia sztyletowała brata wzrokiem. Widząc minę Pani Kurosaki, Shunsui zwrócił się do Kuchikiego: Najszczersze kondolencje stary, gdy już młodsza siostra chce cię uśmiercić znaczy że serio sobie nagrabiłeś.