sobota, 19 września 2015

Rozdział XXI - Skończyło się cackanie!

ROZDZIAŁ XXI


- Witamy s powrotem wśród żywych, siostra! - pierwszym co Karin usłyszała po odzyskaniu przytomności była docinka starszego brata.
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - pytania z gatunku „Klasyka po odzyskaniu przytomności” wyrwały się z ust dziewczyny.
- To się stało, że twój znajomy wilczasty Arrancar tak ci skopał siedzenie że byłaś nieprzytomna przez 3 dni – Ichigo widząc chęć podnoszenia się siostry uspokoił ją i powiedział – to jeszcze nie wszystko, teraz najważniejsze: Twoja zbroja jest w drzazgach, Kiki powiedział ze tutaj nie da rady jej przywrócić do porządku.
- No to niezły klops. - zasępiła się czarnowłosa – Teraz byś mi w końcu powiedział gdzie ja jestem i co ja tu właściwie robię?
- Jesteśmy u Urahary. Byłaś tak ciężko ranna, że Inoue, Kisuke i Tessai przez ostatnie dwa i pół dnia doprowadzali cię do …. względnego ładu. Gdyby nie Toshiro, który cię uratował i tu przyniósł, mogłoby być znacznie gorzej. Nawiasem mówiąc, gdy cię przyniósł, był na serio wściekły. Nigdy gdy go nie widziałem w takim stanie. - odpowiedział pomarańczowo-włosy
- Ichi-nii, powiedz mi jak zdobyłeś Bankai tak szybko?- pytanie siostry zwaliło Kurosakiego z nóg.
- Yoruichi mi pomogła zdobyć bankai, całą historię opowiem ci innym razem, ale teraz ważne jest tylko to, że to ona za pomocą jakiegoś ustrojstwa wymyślonego przez Uraharę mi z tym pomogła. W normalnych warunkach zdobycie takiej mocy to około 10 lat bardzo ciężkich treningów, tamta metoda to jakieś 3 dni karkołomnego wyzwania zadanego przez twoje własne Zanpakuto. - odpowiedział chłopak, po czym zapytał - A po co ci to wiedzieć?
- Ci mściciele którzy są arrancarami nazywają swoich najpotężniejszych Nueva Espada. Ten z którym walczyłam tak się właśnie tytułował. Jeśli jakimś popieprzonym cudem reszta jest chociaż w połowie tak silna jak on to mamy przesrane.- Odpowiedziała dziewczyna z wyraźnym bólem w głosie.
- Co ty insynuujesz? - przeraził się zastępczy.


- Jedno wiem na pewno: ten Arrancar nie walczył na serio. On się ze mną perfidnie droczył! - Bulwersowała się porucznik dziesiątki.
- Porozmawiam z Shihoin i Uraharą. Sprawa jest poważna więc jej nie zbagatelizują. - Odpowiedział Ichigo siostrze i wyszedł z „jej” pokoju.


*******************Tymczasem w Seireitei *************************

- KUROTSUCHI!!! - wydarł się kapitan dziesiątki wychodząc z senkaimonu.
Nie widząc nigdzie kapitana dwunastki, udał się do jego biura. Nim zdążył dojść do kwater rzeczonego oddziału, spotkał swój cel na jednej z drużek plączących się po Seireitei.
- Witaj, Mayuri! Mam nadzieje że twój dzień jest dzisiaj szczególnie paskudny. - zaczepił niebieskowłosego Toshiro.
- A, Hitsugaya. Nie rozumiem dlaczego twój stosunek do mnie jest teraz aż tak niechętny? - Kapitan dwunastki zgrywał niewiniątko.
- Do ciebie jako takiego nie mam nic, po prostu żywię nadzieję żeby przewinienia twoich nieudaczników odbiły ci się zgagą. - Ton białowłosego mimo że spokojny i wręcz lodowaty ociekał jadem.
- O kim mówisz dokładnie? - Kurotsuchi dalej zgrywał świętego
- Powiedz mi kto w tym tygodniu ma dyżur w centrum monitoringu i przyznaje autoryzację zdjęcia pieczęci, bo inaczej załatwię u Generała żeby Karin mogła sobie porażkę w ostatniej walce odbić na całym twoim oddziele - Hitsugaya wyłożył sprawę wyjątkowo jasno z iście szatańskim uśmiechem na twarzy – Mam nadzieję że nie będę musiał się upominać o zadość uczynienie za prawie całkowite zniszczenie zbroi mojej porucznik.
Mayuri zmieszał się słysząc wypowiedź kapitana dziesiątej dywizji, ale postanowił dalej ciągnąć swoją grę: Hitsugaya, o co ty mnie oskarżasz?
- A, racja zapomniałem że jeśli idzie o cokolwiek innego niż twoje wynalazki to bardzo szybko traci to na ważności u ciebie. - ironiczno-cyniczny styl Karin zaczął się udzielać również jej dowódcy – Jakieś 3 dni temu moja porucznik walczyła w świecie żywych z arrancarem przy którym Espada Aizena to wymoczki. Zażądała autoryzacji na zwolnienie pieczęci. Te twoje lenie jak zwykle miały na wszystko czas, przez co nim mogła zacząć walczyć z przeciwnikiem na jego poziomie, już była poważnie ranna. Gdyby nie to że byłem odebrać raporty od Urahary i potwierdzić ze złotymi rycerzami kiedy możemy udać się z naszą misją dyplomatyczną, mogło by to się skończyć znacznie gorzej. Więc albo sam ich ukarzesz, albo za zgodą generała zrobi to Karin-chan. Chyba wiesz ze ona potrafi być znacznie gorszą sadystką niż ty, i jeśli ona by to robiła to ty też byś oberwał. - Toshiro powoli tracił panowanie nad sobą.
- Czcze gadanie! - kapitan dwunastki zbył Białowłosego i odszedł w swoją stronę.
Kapitan dziesiątego oddziału aż trząsł się ze złości, a te jakże charakterystyczne żyłki, do tej pory zarezerwowane wyłącznie dla leniwej Matsumoto, zdobiły dużą powierzchnię jego twarzy.
Chmura złowróżbnego reiatsu zbliżała się do baraków oddziału pierwszego, a konkretniej do biura Generała Yamamoto. Zanim owo Reiatsu dotarło do generała, wbiegł tam spanikowany porucznik Sasakibe i oznajmił: - Generale, Kapitan Hitsugaya chce z panem niezwłocznie mówić. Twierdzi że to bardzo pilne. Nie wiem kto go tak urządził ale jest na granicy ataku apopleksji,
- Niech wejdzie! - odparł Yama-jii swoim zwyczajnym tonem.
- Witam generale. - przywitał się Toshiro
- Co pana do mnie sprowadza? - generał nie chciał tracić czasu na próżne gadanie
- Mam dwie sprawy, jedną mógłbym przedstawić na porannym zebraniu kapitanów, ale że druga jest z gatunku tych które nie powinny czekać więc przyszedłem od razu. - zaczął białowłosy.
- Do rzeczy. Nie mam całego dnia. - ponaglił staruszek
- Pierwsza i najważniejsza sprawa: raport z ostatniego ataku mścicieli w świecie żywych. Przeciwnik zmuszony do odwrotu, bez strat po naszej stronie, jedna osoba poważnie ranna. - Hitsugaya chciał już kontynuować gdy przerwał mu Yamamoto:
- Kto? I dlaczego to jest takie ważne.
- Jedyną ranną była porucznik Kurosaki. Obyło by się bez tego że została ranna gdyby w dwunastce ktoś nie postanowił odesłać protokół na arrancarów do lamusa. Nim przyznano jej autoryzację do Gentei Kaijo już była poważnie ranna a przeciwnik nie użył nawet 35% swojej mocy. Gdy tam przybyłem jej przeciwnik stwierdził że chciał ją tylko sprawdzić i zniknął. Przez następne dwa i pół dnia Inoue i Urahara doprowadzali ją do ładu – Toshiro będąc na granicy wybuchu składał raport – proszę o wyciągnięcie konsekwencji za to zaniedbanie ze strony oddziału kapitana Kurotsuchiego. - zakończył sprawę
- Te sprawę będziemy kontynuować na jutrzejszym zebraniu. A teraz o czym mieliśmy rozmawiać „przy okazji”? - zapytał generał.
***************** z powrotem w Karakurze **************************
Koło łózka rannej porucznik siedzieli Yoruichi i Kisuke, których pomarańczowo włosy poprosił o rozmowę z jego siostrom.
- Kurosaki-chan, o co chodzi? Gdy Ichigo nam mówił że chcesz z nami rozmawiać jego mina była dość nietęga. - rozpoczął kapelusznik
- Potrzebuję od was takiego samego treningu, jaki miał mój brat gdy osiągnął bankai. - Karin nie owijała w bawełnę
- Moim zdaniem na bankai jest dla ciebie za wcześnie. Podaj mi jeden solidny powód dla którego miałabym ci pomóc osiągnąć „ten” etap. - Yoruichi nie wyrażała entuzjazmu.
- Moim przeciwnikiem był arrancar który tytułował się mianem Nueva Espada. Zauważyłam że nie użył nawet 50% swojej mocy – nie mam doświadczenia jeszcze w ocenie siły przeciwnika na zmysły więc mogę się mylić …. - w tym momencie zadzwonił komunikator duchowy panny porucznik – Urahara, Toshiro pisze że ten arrancar użył tylko trochę ponad 30% mocy.
Oczy dwójki starszych shinigami stanęły w słup.
- Chyba nie mamy wyjścia. Poziom mocy w espadzie powinien być mniej więcej ujednolicony, czyli twój bankai to konieczność. Jednakże, dopiero co odzyskałaś przytomność po leczeniu cię z ciężkich ran. Kurosaki-chan pomożemy ci z osiągnięciem bankai, ale dopiero po weselu twojego brata – co najmniej tyle musisz odpocząć. - Ton byłego kapitana dwunastki dawał jasno do zrozumienia że, protesty są bezcelowe i mogą tylko pogorszyć sprawę.



C.D.N

poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział XX - Pierwsza porażka



Karin spojrzała na stojącego przed nią opancerzonego „wilkołaka” by po chwili wiedzieć że to nie będzie łatwy pojedynek. Jakież było zdziwienie Kurosaki gdy przeciwnik niemal niezauważony wykonał atak. Ogromne wilcze pazury, gdyby nie reakcja prawie w ostatnim momencie rozdarły by świętą zbroje na strzępy, a tak pozostawiły solidne szramy. Po tym Czarnowłosa już wiedziała ze w tym przypadku nie ma co się bawić w uprzejmości typu opóźnianie Shikai. Teraz co najwyżej mogła się zastanawiać po które uwolnienie sięgać. Mimo że już w masce, z nieuwolnionymi mieczami była cały czas w defensywie. Mimo świadomości mocy tego „Espady” dziewczyna postanowiła go przetestować:
- Kaika! Riri no ryū-hime – spokojnym głosem wyszeptała łącząc ze sobą miecze rękojeściami .
- O! Zaczyna się robić ciekawiej! - dociął Basquiesta
Zataczając młyńce swoim quan-dao Karin napierała na arrancara, przez swoją formę to starcie bardziej przypominało balet niż walkę. Uniki i zwody przeciwnika coraz bardziej irytowały młodą porucznik. Zdenerwowana odskoczyła by zaatakować z dystansu, odwróciła broń wachlarzem w stronę przeciwnika i wykonując wymach wykrzyczała : Rozezu no Akuma!
Wilkołak widząc nadlatujące kwiaty strącił je za pomocą cero, po wykonaniu tego zaczął szydzić: - Naprawdę jesteś porucznikiem dzieciaku? Twoje Cosmo może i jest na poziomie złotego rycerza ale Reiatsu.... żenada. Ha ha ha ha ha!!!
Po tej docince, Kurosaki przypomniała sobie że skoro jest porucznikiem to w realnym świecie obowiązuje ją ogranicznik Gentei. Wyciągnęła swój komunikator wrzuciła linię awaryjną i po usłyszeniu w słuchawce dyżurnego dokonała meldunku: - Zgłasza się porucznik Kurosaki, proszę o autoryzację zwolnienia ograniczenia. W odpowiedzi usłyszała rozpoczynam procedurę!
Po usłyszeniu od Toshiro że kretyni z 12-tego mają na wszystko i zawsze czas postanowiła sobie dopomóc drugim shikai. Gdy długie ostrza zalśniły na jej nadgarstkach mściciel się nieźle zdziwił.
- Czy to jest twoje Bankai, kruszynko? - zapytał drwiącym tonem Basquiesta
- Nie, to TYLKO drugie shikai, potężniejsze niż pierwsze ale i tak do Bankai mi jeszcze daleko. - złośliwie, choć wyczerpująco wtrąciła czarnowłosa. - zirytowana przytykami ze strony arrancara skrzyżowała ostrza, wymierzyła w przeciwnika i wykrzyknęła: Hiyashinsu no same! - słynne w całym Seireitei krwiożercze hiacynty posypały się na przeciwnika Karin.
Pamiętając efekt z Kurotsuchim myślała że z irytującego pustego pędzie mokra plama, jakież było jej zdziwienie gdy ten tylko lekko zadrapany z kpiącym grymasem na swojej wilczej mordzie zapytał: Czy to wszystko na co cię stać? Po czym ruszył do wściekłego ataku. Jego ataki gdy serwował je połączone z sonido wzmocnionym o prędkość której nie powstydziłby się złoty rycerz stawały się śmiercionośnym gradem, czego efektem było przyozdobienie świętej zbroi sporą kolekcją uszkodzeń, których do tej pory nieraz nie otrzymywano w ciągu całej wojny.
Poturbowana Kurosaki, zdenerwowana opieszałością w podejmowaniu decyzji przez funkcjonariuszy centrum monitoringu w 12-ce wrzeszczała do mikrofonu komunikatora: Akon ty zakuty łbie, ja tu mam Arrancara, ESPADĘ!!! Jeśli zaraz nie będę mogła zrzucić tej pieprzonej pieczęci to będzie niezły bigos!
- Czego ty chcesz tego protokołu nie używaliśmy od wieków, musisz nam dać jeszcze z 5 minut – usłyszała w słuchawce
No pięknie, muszę go przetrzymać te pięć minut bo inaczej się chyba nie da, wykonując uniki przed szaleńczymi atakami użyła pierwszego bakudo jakie jej przyszło do głowy:
Bakudo #79: Kuyō Shibari. Gdy pieczęć unieruchomiła wilkołaka odsunęła się na odległość która pozwoliła jej na bezpieczne skorzystanie z cero, przyjęła swoją charakterystyczną pozę i skupiając energię potrzebną do tego ataku zawołała: Cero del dragon imperial!
Złoty smok z szkarłatnymi przebłyskami mknął w stronę espady. Głośny wybuch i wielka chmura pyłu. Po chwili, gdy kurz opadł, dziewczynie oczy mało nie wyszły z orbit: poza uszkodzeniami pancerza i kilkoma mało istotnymi rankami nic się temu espadzie nie stało. Gdy tylko ten się otrzepał z kurzu pozwolił sobie na mało wybredny komentarz: - No ładnie Gotei chyba schodzi na psy skoro takie dzieciuchy posyłają na misje w realnym świecie. Od tamtych patałachów słyszałem że skopałaś im czterem dupska i to sama jedna, co jest z tobą nie tak? - pytał zirytowany Basquiesta.
W tym samym momencie usłyszała w słuchawce dźwięk automatu mówiący: - Autoryzacja przyznana. Można zwolnić blokadę.
- Pytałeś dlaczego nie mogę dać sobie sama rady z tobą skoro sama pokonałam czterech twoich znajomych, no to się zaraz przekonasz – powiedziała to z chytrym uśmieszkiem na twarzy, po czym wykrzyknęła z wyraźnie słyszalną żądzą mordu: Gentei Kaijo! Zwolnienie blokady!
Absurdalnie wielka ilość reiatsu wylała się z dziewczyny rozganiając chmury w promieniu kilku kilometrów. Dotychczas naśmiewający się z dziewczyny Arrancar najpierw zaniemówił, by następnie zacząć się psychopatycznie śmiać, w sposób który przypominał wycie wilka.
- Niesamowite! Cudowne! - mściciel rozpływał się w psychopatycznej ekstazie – nareszcie będzie można zacząć walczyć na poważnie. Podczas tej rozgrzewki zaczynało mi się nudzić...
Nie zdążył nawet dokończyć monologu, gdy Karin stojąc 2m od niego wyszeptała: Hado #90: Kurohitsugi!
Po rozpłynięciu się rozsławionej przez Aizena czarnej trumny espada wyglądał jak dziewięć nieszczęść, ale nie był przestraszony lub coś podobnego. Co to to nie! On był wściekły jak diabli. Splunął krwią, przy okazji wypluwając kilka zębów, po czym skupiając kulę fioletowej energii między rękoma zawył i wykrzyknął: - Zkoro tak chcesz się bawić, to ja sprawię że nie będzie ci już do śmiechu! Resurrecction: segunda etapa – Lobo de Ragnarok! - zniknął w rozbłysku fioletowego światła. Gdy światło przestało ją ślepić Kurosaki zauważyła że teraz jej przeciwnikiem jest wilk wielkości kilkupiętrowego budynku, nie miał już na sobie pancerza, a rany zadane przez zaklęcie zniknęły. Czarnowłosa z przerażeniem przełknęła ślinę.
- Desgarramiento de dioses!* - zawarczał olbrzymi wilk, jego kły i przednie pazury wydłużyły się znacznie i jarzyły się granatowym światłem. Ruszył z gwałtownym atakiem na przeciwniczkę.
Karin nie chcąc tanio sprzedać skóry skrzyżowała na piersiach swoje ostrza skupiła w nich całą pozostałą energię powodując pojawienie się na nich pędów orchidei i z okrzykiem: Ryuketsu okiddo! - ruszyła na Arrancara.
Po zderzeniu ataków porucznik dziesiątego była w opłakanym stanie, zbroja – martwa (tak święte zbroje „żyją”) aby dało się coś z nią zrobić Kiki będzie miał niezły problem, stwierdzenie że była ranna to jedno wielkie niedopowiedzenie. Przeciwnik dziewczyny też nie obszedł się bez szwanku, jednak i tak był w znacznie lepszym stanie od niej. Nim Karin straciła przytomność od ran, zdążyła usłyszeć tylko: Bankai! Daiguren Hyiorinmaru!


C.D.N