poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział XV

Dedykacji ciąg dalszy. to mniej-więcej będzie półmetek . Życzę  milej lektury

*********************************************************************************
- Karin Kurosaki, miło mi cię poznać Corrie–chan. - Młoda shinigami przedstawiła się.
- Corrien Shiroyama, mi również miło – z reguły ostrożnej w osądach Shiroyamie ta chamska i pyskata dziewczyna wydała się w gruncie rzeczy godną zaufania osobą.
W rogu sali rozmawiały ze sobą Hinamori i Rukia, po chwili podeszły do nich Karin i Corrie.
- Corrie, jak myślisz, uda nam się wyciągnąć kogoś jeszcze? - Karin specjalnie mówiła na tyle głośno by zwrócić na siebie uwagę dwóch rozmawiających pań porucznik.
- Skoro uczył cię kapitan Hitsugaya, to pewnie wiesz, że o Matsumoto nie trzeba pytać… - sugestywne spojrzenie porucznik Kurosaki sprawiły, że brązowowłosa po chwili dodała: – a jeśli idzie o Rukię i Momo, to długo ich kapitanowie nie dadzą się prosić – kadetka mówiła podobnym tonem co jej nowo poznana towarzyszka.
Corrie rozejrzała się po sali, szukając Hirako i Ukitake. Pierwszy z nich rozmawiał z Kikim i Ichigo, a drugi z Wodnikiem i kapitanem Hitsugayą. Shiroyama odezwała się do rozmawiających pań porucznik:
- Mogę mieć do was prośbę? Przypilnowałybyście mi na chwilę Karin, kapitan Kuchiki byłby niezadowolony, gdybym ją zgubiła.
- Corrie-chan, jasne, że ci ją przypilnujemy – odpowiedziały obie.
Gdy kadetka poszła prosić kapitanów o udzielenie dnia wolnego dla dziewczyn, te rozmawiały z nowo mianowaną porucznik.
- Rukia-onee-chan, mam nadzieję, że twój kapitan nie będzie miał mi tego za złe, jeśli mu cię dzisiaj ukradnę – zagadała Kurosaki z szelmowskim uśmieszkiem.
- Chwila, chwila. Siostrzyczko? Rukia, myślałam, że ty masz tylko brata – zdziwiła się porucznik oddziału piątego.
- Momo, jeśli o szczegóły chodzi, to Karin jest młodszą siostrą Ichigo. Sama zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo, to się traktujemy jak siostry. Jest trochę humorzasta i złośliwa, ale to tylko dodaje jej uroku – Kuchiki przedstawiła przyszłą szwagierkę przyjaciółce - a jeśli o to chodzi, żebyśmy z wami poszły, to z kapitanem Ukitake na pewno nie będziesz mieć problemów. Posłałaś najlepszą osobę do proszenia kogokolwiek o cokolwiek.
- Rukia, wybacz, ale nie bardzo rozumiem, o co ci teraz chodzi – Karin nie ukrywała zdumienia.
- Już ci wyjaśniamy, Kurosaki-chan – wtrąciła Momo. – Ze względu na swój talent i ambicję Corrie jest ulubienicą prawie całego dowództwa, a kapitan oddziału trzynastego jest tego najlepszym przykładem.
- Kapitan Ukitake jest miły dla wszystkich i nikomu nie robi niepotrzebnych kłopotów, ale ona jest dla niego prawie jak córka. Nie jest w stanie jej niczego odmówić. - podsumowała fioletowooka.
- Dzięki, siostra. Jak będę czegoś potrzebowała z waszego oddziału, to już wiem kogo ze sobą wziąć, żeby poszło szybciej – druga porucznik dziesiątego pusciła szwagierce oko, po czym wybuchła autentycznym, dziecięcym wręcz śmiechem.
W tym momencie dołączyła do nich Shiroyama i całą scenę skwitowała lekko uszczypliwym tonem:
- Widzę, Karin, że bardzo szybko się zaprzyjaźniłaś z porucznik Hinamori i porucznik Kuchiki.
- Ty to tu mieszkasz już jakiś czas, więc nie powinno cię dziwić co do Momo-san. Jej po prostu nie da się nie lubić. A Rukia, to ona jest dla mnie jak starsza siostra, poza tym to narzeczona mojego brata. - Kurosaki odpowiedziała na zaczepkę, po czym wszystkie cztery zaczęły się śmiać.

******************************kilka godzin później***********************************

- Dziewczyny, idę powiadomić resztę, że dzisiaj wieczorem w ogrodzie trzynastki możemy uczcić poszerzenie naszego grona o Karin - poinformowała Shiroyama.
- A więc to jest ta niespodzianka, którą załatwiłaś, poza przepustką dla nas – panie porucznik nie ukrywały zadowolenia.
- Corrie, wiem, że do wakacji masz jeszcze tydzień. Moi Mistrzowie chcieli, żebym pokazała możliwości Rycerzy u was w Akademii. Pokazałabyś mi ją? Załatwiłabym wizytę na któreś z waszych poniedziałkowych ćwiczeń i poszłybyśmy z powrotem. Spotkałybyśmy się, powiedzmy, pod barakami dziesiątki - prosiła Kurosaki.
- W sumie dobra myśl. We dwie obskoczymy wszystkich szybciej, a wy idźcie do Akademii - poparła ją Momo.
- Rukia, dopilnujcie, żeby ta zapijaczona banda nie przyniosła sake ani niczego takiego - rzuciła do szwagierki Karin.
- Karin-chan, co to, jakiś uraz do procentów? – złośliwie zapytała brązowowłosa, a Kurosaki spaliła buraka. – Chwila… nie mów… ty jesteś… nieletnia? – Corrie siliła się na powagę, by po chwili zamilknąć pod ciskającym gromy spojrzeniem dziewczyn.
- Rukia, za trzy godziny pole treningowe w trzynastce jest wolne czy zajęte? - zapytała sugestywnie nowa porucznik.
- Nasz oddział ma trening, a co? - odparła Kuchiki.
- Kto go prowadzi? Zresztą nieważne, potrzebuję wyładować negatywne emocje i kto by to nie był, powiedz, że chętnie przemusztruję za niego oddział - wycedziła przez zęby Kurosaki.
- Przecież w jedenastym zawsze się znajdzie ktoś chętny na sparing – wtrąciła Shiroyama.
- Widziałaś, jaki poturbowany wrócił Ikkaku-san tydzień temu? To jej sprawka - ucięła temat Rukia.Na samą myśl o trzecim oficerze jedenastki wyglądającym co najmniej jak po stoczeniu walki z Chow Neng Powwem, Shiroyamie zrobiło się jakoś słabo. Wszyscy ruszyli w swoje strony.

**************************Akademia Shino – Dojo************************************

- Shirowa-sensei, można zająć panu chwilę? – zaczęła Corrie.
- O co chodzi, Shiroyama? – zapytał instruktor zanjutsu.
- To w zasadzie bardziej ja mam do pana sprawę niż Corrie – do pomieszczenia zaraz za kadetką weszła Karin.
- A pani to kto? Jakoś nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miał z panią przyjemność, panno… ? - Shirowa zapytał porządnie zdezorientowany.
- Druga porucznik oddziału dziesiątego, Karin Kurosaki - dziewczyna przedstawiła się.
- Jakoś nie kojarzę porucznik o takim nazwisku – nauczyciel dalej się dziwił.
- Dzisiaj było moje oficjalne mianowanie, ale ja nie o tym. Możemy przejść do sedna? - mówiąc to, wezwała Zbroję Ryb.
Karin wyjaśniła Shirowie sprawę z Rycerzami, następnie ustalali szczegóły wizytacji na poniedziałkowych zajęciach. Po około półtorej godziny spędzonej w Akademii dziewczyny ruszyły w stronę baraków oddziału dziesiątego. W połowie drogi natknęły się na Kurotsuchiego.
- Ty, dziewczyno, pójdziesz teraz ze mną! - zażądał Mayuri, wskazując na porucznik dziesiątki.
- Tobie się chyba w tym niebieskim łbie poprzewracało, nie masz nade mną władzy. Tę mają jedynie kapitan Hitsugaya i generał Yamamoto - odpyskowała czarnowłosa.
- Władzy może i nie mam, ale inne środki, żeby cię zmusić to i owszem – mówiąc to, szaleniec złapał dziewczynę za ramię.
- Uwierz na słowo, mój wygląd jest bardzo mylący. Nawet jeśli wyglądam słodko i niewinnie, to potrafię być bardzo nieprzyjemna. Albo zaraz odejdziesz w swoją stronę, albo odeślę cię w czułe objęcia kapitan Unohany - zagroziła Karin.
- Co ty mi możesz zrobić, kruszyno? - roześmiał się niebieskowłosy kapitan.
Wyśmiewanie się z Karin, kiedy nie miała jeszcze mocy, już było głupim pomysłem, lecz teraz kiedy posiada moc i to nie byle jaką, można taki czyn porównać do zabawy zapałkami w składzie z materiałami wybuchowymi. Jej oczy rozbłysły złotym blaskiem, a mieszanka krwistoczerwonego Reiatsu i złotego Cosmo eksplodowała. Kurosaki podniosła Kurotsuchiego za brodę i wysyczała:
- Teraz cię tylko uszkodzę i zwiążę, ale powiedz na mój temat jeszcze chociaż słowo, to nie będę taka milutka, gdybyś znów próbował to ZDECHNIESZ! - wyrzuciła zdezorientowanego kapitana wysoko w górę, wycelowała w jego stronę rękę ułożoną jak do zaklęcia byakurai i wyszeptała:
- Hiyashinsu no same (Hiacynt rekina)!
Kwiaty zadające obrażenia jak od ugryzień uderzyły w swój cel z prędkością światła. Mayuri cały ranny z łoskotem przywalił w chodnik. Gdy naukowiec próbował się podnieść, Karin błyskawicznie się znalazła koło niego i zarecytowała:
- Bakudo # 99 wersja 2: Bankin Shokyoku: Shiryū Nikyoku: Hyakurensan Shūkyoku: Bankin Taihō. Mam nadzieję że będziesz wiedział, że ze mną się nie zadziera, nie narażając się na ryzyko. Corrie, powiadomisz kogoś z czwórki, ja jeszcze aż tak nie znam wszystkich, by wiedzieć, jak naprowadzić piekielnego motyla.
Po całym zdarzeniu dziewczyny zaraz przebyly resztę drogi w shumpo do baraków dziesiątki, pod którymi poza Rukią i Momo stał zdenerwowany Toshiro. Kapitan, gdy tylko je zobaczył, od razu pytał o wybuch energii, który miał miejsce kilka chwil wcześniej. Po zdaniu relacji nastąpiły przygotowania do przyjęcia w trzynastce. Matsumoto przez dłuższy czas próbowała przekonać Karin, by pozwoliła jej zabrać chociaż jedną, maleńką flaszkę sake. Po nastej próbie Corrie opowiedziała jej zdarzenie z kapitanem dwunastki, zaznaczając, że jeśli nie zamierza posmakować jej złości, to lepiej niech przestanie.

Impreza mimo że bezalkoholowa okazała się być całkiem udana, co zdziwiło stałych bywalców mocno zakrapianych spotkań organizowanych przez Matsumoto i Hisagiego. Jedyna osobą która mimo pozorów dobrej zabawy wcale nie miała do śmiechu była Corrie. Dalej mocno przeżywała śmierć najlepszej przyjaciółki, jednak starała się trzymać. Nie dla siebie, dla niej – jednak nawet najdoskonalsze maski nie ukryją wszystkiego, nawet najlepsza bariera w końcu pęknie. Taki moment miał wkrótce nadejść.
CDN



2 komentarze:

  1. Zacznę może od podziękowań za dedykację. To miłe zobaczyć tak materialny dowód uznania. Dzięki temu pisarz widzi, że to, co robi, jest doceniane i niezapomniane chwilę po przeczytaniu.
    Sam pomysł nie jest zły. Takiego połączenia jeszcze chyba nie było, więc to na pewno zaskakuje czytelnika. Z tym jednak jest problem już od samego początku. Prawdopodobnie zakładasz, że Twoje opowiadanie przeczytają osoby zaznajomione z jednym z tytułów, a nawet z oboma. Co z osobami, które wpadną tu przypadkiem? No cóż, jedynym wyjściem jest zaznajomienie się z oryginałami bądź odpuszczenie sobie czytania dalej. Nie powinieneś ignorować świata przedstawionego w żadnym wypadku. W czwartym rozdziale masz rozmowę o tym, kim są Rycerze i shinigami, którą sobie całkowicie odpuściłeś. Jako osoba, która nie jest zaznajomiona z Saint Seiya, nie bardzo wiem, o co właściwie chodzi. Dla Ciebie to rzecz oczywista, dla Twoich czytelników niekoniecznie. Konkretne określanie, kto, co i gdzie - moja rada na przyszłość.
    Taki sam problem pojawia się przy niektórych scenach, kiedy w pewnej chwili nie wiadomo, kto co robi. Wtedy zaczyna się chaos i źle się to czyta. Zresztą po lekturze całości zauważyłam, że unikasz opisów. Trochę mi ich brakuje, a zauważyłam, że u większości osób zaczynających przygodę z pisaniem występuje ten problem.
    Co mnie denerwuje, to również postawa Karin. Zrobiłeś z niej takiego Kurosakiego do którejś tam potęgi. No ok, jest od niego potężniejsza itd., to akurat jest najmniej tu ważne. Chodzi mi o jej charakter. W tych rozdziałach z Corrie tak tego nie widać - może poza sceną, w której z łatwością pokonuje Kurotsuchiego - ale sposób, w jaki traktuje ona innych mnie osobiście do niej zniechęca. Pyskówki pyskówkami, ale wobec starszych (może teraz już równych) stopniem i doświadczeniem zachowuje się, jakby to nic nie znaczyło.
    Wątek romantyczny z Tośkiem też trochę leży. Tak jakby nie wiadomo skąd się wziął, przy tym jest, ale jakby go nie było. Prawdopodobnie musisz popracować nad emocjami i uczuciami swoich bohaterów.
    Jeszcze z takich technicznych spraw. Ujednolić czcionki, bo to się źle czyta. Czytelnik się męczy, jak mu czcionka w każdym rozdziale inaczej skacze. Do tego bohaterom należałaby się jakaś widoczna zakładka, gdzie znalazłyby się porządne opisy. I taka uwaga - przy Ichigo i Rukii tekst "Nie znasz? Twój problem" jest naprawdę nie na miejscu. Jak wcześniej wspominałam, mogą pojawić się czytelnicy, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z tymi tytułami. Nie powinieneś ich zniechęcać i zamykać drogi do czytania. No chyba, że zależy Ci na wąskim gronie odbiorców, to inna sprawa.
    Ponarzekałam, ale postaram się w miarę regularnie sprawdzać, co dalej z Twoimi bohaterami. Początki zawsze są trudne, mam nadzieję jednak, że z czasem stanie się to naprawdę przyjemną opowieścią.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
  2. Karin ma iście ostry temperament :). Popieram osobę wyżej jeśli chodzi o czcionki, ja też muszę zrobić z tym porządek :/.
    Pozdrawiam, Eleonora :).
    http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń