Karin przechadzała się po wielkim ogrodzie pełnym
najróżniejszych kwiatów, było to miejsce cudowne w swej
wspaniałości, obce a zarazem tak znajome jakby skrywał wszystkie
tajemnice oraz tą delikatniejszą – kobiecą stronę uważanej
przez wszystkich za chłopczycę dziewczyny. Dotarła do stawu
pośrodku którego na wyspie stał tron, porastały go najcenniejsze
kwiaty u podnóża rosły smocze lilie i oplatały go najrzadsze
orchidee. Młoda Kurosaki przeszła przez kładkę na wyspę, za
majestatycznym meblem zauważyła dziewczynę w swoim wieku i bardzo
podobną do siebie, ale po samym stroju dalo się zauważyć że to
albo arystokratka lub nawet księżniczka. Nieznajoma miała na sobie
fioletowe kimono o głębi dojrzałej śliwki i połysku ametystu
który wyszedł spod ręki największych mistrzów, całości
dopełniał haft: złoto-srebrny smok otoczony przez kwiaty,
wszystkie te które można było zobaczyć w ogrodzie. Trzask
złamanej gałązki wyrwał arystokratkę z zadumy, odwróciła się
i przywitała Karin:
-Witaj
moja pani. - skłoniła się uprzejmie
-K-k-kim
ty jesteś? Gdzie jesteśmy? - Pytała wciąż zdezorientowana
Kurosaki
-To
jest wnętrze twej duszy, twój wewnętrzny świat. Ja jestem Twoją
zanpakuto, personifikacją twoich mocy i nazywam się …. -
odpowiedziała tamta spokojnie i uprzejmie
-Moim
czym? - Karin nie wierzyła własnym uszom
-Zanpakuto,
jest to ogólna nazwa mieczy shinigami. - wyjaśniła arystokratka
- Jeszcze
raz, jak się nazywasz bo chyba nie usłyszałam? - spytała Karin
- Nazywam
się …... - ostatnie słowa zagłuszył plusk wody
- Nie
słyszałam cie, proszę powtórz. – zawołała Kurosaki
- Jestem
…... . - odpowiedziała zanpakuto
- Proszę powtórz –
rozpłakała się Karin
- Moja pani Twoje
serce jeszcze nie jest gotowe na moją moc, proszę wróć tu gdy
będzie .- chciała odejść, ale dziewczyna ją zatrzymała
pytaniem:
- Co mam zrobić żeby
być gotowa, skąd będę wiedzieć?
- Zajrzyj w głąb
siebie, pozbądź się sprzecznych myśli i emocji bo to one nie
pozwalają ci dosłyszeć mojego imienia, zwłaszcza tych które
wiesz że to prawda ale nie chcesz tego przyznać, gdy tak się
stanie sama znajdziesz do mnie drogę. Sajonara Karin-sama. -
żegnając się zniknęła we mgle.
Karin obudziła się krzycząc, była zlana potem. Ten sen
powtarzał się już do prawie miesiąca, co prawda jego treść była
przyjemna ale jego przesłanie bardzo martwiło młodą Kurosaki,
jeszcze nikomu nie mówiła o nim, gdyż jedynej osoby której mogła
na tyle zaufać czyli Rukii od ponad roku nie było w mieście. Była
sobota godzina 6’00 gdy zadzwonił telefon który pozbawił Karin
resztek marzeń o choć jeszcze chwili snu.
-O to ty Ichi-nii, o
co chodzi – spytała sennie
- Obudź ojca i Yuzu,
muszę rozdzielić instrukcje zanim wrócę do domu, szczegółów
dowiesz się za chwilę. - poprosił pomarańczowowłosy
- Dobrze już ich
budzę - słuchawce dało się słyszeć odgłosy
charakterystyczne dla gwałtownych pobudek, przy których nie
przebiera się w środkach -Ichigo,
tak stoją przede mną – potwierdziła młoda Kurosaki
- Proszę
włącz na głośnik – odparł zastępczy, a Karin wykonała
polecenie brata.
- To
co teraz powiem to instrukcje przede wszystkim dla ojca, od was
dziewczyny oczekuje, że tego dopilnujecie – rozpoczął Ichigo
tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Tak jest –
zawołały chórem siostry.
- Przyprowadzę do
domu dwójkę bardzo ważnych gości, i oczekuje że ojciec mnie
przy nich nie skompromituje. – kontynuował zmierzając do jednego
– To oznacza ze ma nie być dziwnych powitań, takich jak kop z
wyskoku, nie chcę też innych typowych dla ojca zachowań.
- Zrozumiałyśmy
braciszku, tata będzie grzeczny.- odparła Yuzu z ognikami w
oczkach
Same spojrzenia dziewcząt przyprawiły Ishina o gęsią skórkę
, już chciał odprawić tradycyjną w tych chwilach szopkę pod
portretem zmarłej żony ale patelnia w ręku Yuzu i boken u Karin
ostatecznie odwiodły go od tego zamiaru.
Współczuję Karin takich akcji :/. Zasnęła, a tu inny świat...
OdpowiedzUsuńHistoria taka coraz bardziej magiczna, co by nie mówić :D.
Pozdrawiam, Eleonora.
http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/